poniedziałek, 14 września 2009

Złośliwość rzeczy martwych...

Dzisiaj miałam ochotę napisać dłuższy post, dołączyć parę zdjęć rzeczy, które zajmowały mnie przez dłuższy czas - już wyszytego prawie do końca "Chłopca z różą", ubrany koszyk a'la "na piknik"w koronkę dookoła (będzie na gołąbki do wypuszczenia na ślubie, z kolekcji przyszłego Teścia), zawieszki prawie ukończone, parę bardzo udanych romantycznych zakupów(czyt.ślicznych ręcznie robionych serwetek, obrusików...) i wiele innych rzeczy... No miała, ale nie uda się.... A dlaczego?Otóż mój aparat strzelił focha! Zespuł się, niewdzięcznik, i to oczywiście w chwili, kiedy był najbardziej potrzebny. To się nazywa złośliwość rzeczy martwych!
No nic, post zamieszczony, zdjęcia będą innym razem... mam nadzieję....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz